Nauka języka polskiego - przebojem teraźniejszości
Autor: Jolanta Czartoryska
„Na początku było SŁOWO!” Nie, nie, to nie będzie tekst o Biblii i jej znaczeniu dla kultury świata. To będzie tekst o znaczeniu nauki języka w życiu społeczeństwa przyjmującego migrantów.
W ostatnich latach, w polskim społeczeństwie, w tym w Rzeszowie, pojawiło się sporo ludzi pochodzących z różnych państw o odmiennej kulturze niż nasza. To signum temporis! Ludzie ci mają odmienne wzorce zachowań oraz, oczywiście, inny język. Nie da się tego nie zauważyć.
W takich okolicznościach, warto sobie wyrobić konstruktywny stosunek do inności. Przybysze, prawdopodobnie u nas zostaną tak, jak Polska pozostanie w Unii Europejskiej. Musimy poszukać języka porozumiewania, żeby nie narobić sobie i im niepotrzebnych kłopotów. Musimy też nauczyć się rozumieć innych, a oni powinni nauczyć się rozumieć nas, goszczących ich w dobrej wierze. Ci przybywający do nas ludzie mają różną sytuację życiową i prawną. My powinniśmy to odróżniać w swoim, najlepiej pojętym, interesie. Wiele państw w Europie, już wcześniej, znalazło się w podobnej do naszej sytuacji. Poradziło sobie z nią, chociaż niezbyt dobrze i radzi sobie coraz trudniej.
Jednym z takich państw jest Austria, do której napłynęły przez lata łącznie miliony ludzi, osiągając w 2023 r. 19 procent populacji tego kraju. O tym, że występują problemy świadczy wynik ankiety przeprowadzonej w marcu 2024 r., w której 62 proc. Austriaków oceniło życie z uchodźcami jako złe.
Zanim podam inne dane z perspektywy Wiednia wyjaśnię, że emigrant i imigrant są określeniami często błędnie używanymi zamiennie. Oba te słowa biorą początek w słowie łacińskim migrare, a migrantem, w oficjalnej światowej nomenklaturze, jest osoba stale się przemieszczająca dobrowolnie, przeważnie w poszukiwaniu pracy. Emigrant to człowiek opuszczający własne państwo, a imigrantem jest człowiek przybywający do jakiegoś państwa. Generalnie, migrantem, czyli osobą przemieszczającą się, może być także uchodźca, który jest osobą opuszczającą swój kraj z powodu „obawy przed prześladowaniem, z powodu konfliktu, przemocy lub innych okoliczności poważnie zakłócających porządek publiczny, które – na skutek powyższego – wymagają „ochrony międzynarodowej”. Takie osoby uznane są za uchodźców właśnie dlatego, że powrót do własnego miejsca zamieszkania jest niebezpieczny dla och życia. Potrzebują schronienia w innym miejscu. Te krótkie informacje można rozszerzyć na oficjalnej stronie internetowej UNHCR.
Przypomnijmy, że Polska, według oficjalnych danych na dzień 13 sierpnia 2024 r., przyjęła 976.633 uchodźców z Ukrainy. W tej samej dacie z Ukrainy Niemcy przyjęły 1.196.394, Czesi ponad 370 tys., Słowacy 125 tys., Wielka Brytania 245 tys., Hiszpania 211 tys., a Włochy 172 tys. uchodźców. Łącznie Eurostat podaje liczbę 4,3 mln uchodźców z Ukrainy w Europie. Jest to prawdopodobnie liczba i tak znacznie mniejsza niż liczba emigrantów z tego państwa od lutego 2022 r. Przy podanych liczbach jest konieczne odróżniać liczby imigrantów od uchodźców. Te liczby bardzo się od siebie różnią. Dodajmy, że uprawnienia socjalne dla uchodźców są zdecydowanie szersze i korzystniejsze niż dla innych migrantów.
Ludzie przemieszczają się i już na to niewiele można poradzić. Na początku 2024 r. tylko w Wiedniu zameldowanych było, licząc w tysiącach osób: najwięcej Serbów 76,5 tys., Niemców 56 tys. Syryjczyków 52 tys., Turków 46 tys., Polaków 44 tys., Rumunów 43 tys., Ukraińców 36 tys., Węgrów 29 tys., Chorwatów 27 tys., Bułgarów 23 tys. Jednak liczby te z perspektywy całej Austrii są nieco inne, ponieważ najwięcej mieszka tu Niemców - 232 tys., Rumunów 153 tys., a także Turków, Serbów, Węgrów, przy czym Ukraińców jest tu 80 tys., a Polaków – 67.943 osoby. Austria jest bardzo dobrze zorganizowana w zakresie pomocy uchodźcom z Ukrainy.
Jeśli już mamy w Polsce, w tym w Rzeszowie, imigrantów lub uchodźców, to musimy się zastanowić nad tym czy będą się oni u nas, czyli w nowym miejscu życia, asymilować się czy też tylko integrować. Z integracją mamy do czynienia wtedy, gdy przybywający przejmuje nasze normy kulturowe i wartości kultury, ale nadal zachowuje własną kulturę. Z asymilacją zaś mamy do czynienia wtedy, gdy przybysze przejmują nasze normy i wartości kulturowe, równocześnie odrzucając lub ograniczając, tylko do sfery prywatnej, kulturę kraju własnego pochodzenia. Dobrze jest ze strony Polaków pamiętać, że wielu z nas, w przeszłości, było, a czasem nadal jest, migrantami. Jak nas przyjmowano oraz czy się integrowaliśmy w innych społeczeństwach? To temat na inny tekst.
Koegzystencja wymusza sposób komunikowania między ludźmi z różnych kultur i stref językowych. Już od zakończenia II wojny światowej Polacy obowiązkowo uczyli się obcych języków, aczkolwiek nie należymy do pierwszej ligi w tym zakresie. Starsze pokolenia uczyły się języka rosyjskiego od czwartej klasy szkoły podstawowej, a potem w szkołach średnich i wyższych, dodatkowo drugiego obcego języka. No tak, ale co to była za nauka! Po kilkudziesięciu latach od ukończenia szkół wielu Polaków udaje, że jeszcze ciągle zna rosyjski, ale ma problemy z podstawowymi literami z cyrylicy. Z innymi językami obcymi nie jest lepiej, chociaż widoczny jest pewien postęp z językiem angielskim. Od 1 stycznia 1989 r, a więc jeszcze przed historycznymi wyborami 4 czerwca 1989r, Polacy mogli już posiadać paszport w domu. Potrzebny był zatem obcy język i zaczęli się go uczyć. Mogli już wyjeżdżać, a nawet emigrować i wielu z tej możliwości skorzystało. Co więcej, korzysta do dziś.
A jak jest w Austrii, szczególnie w stolicy kraju? Nauka języka niemieckiego jest w tym kraju stawiana jako absolutny priorytet wobec osób legalnie tu przebywających. To znacznie mniejszy ludnościowo kraj od Polski, a jest tu więcej niż w Polsce cudzoziemców. W Wiedniu są oni widoczni na każdym kroku, szczególnie w dzielnicach, do których nie przyjeżdżają turyści. Ci wszak bywają zainteresowani atrakcjami centrum miasta. Przybysze, chcący zostać w Austrii legalnie i tu pracować, muszą nauczyć się języka niemieckiego. Czym lepiej się go nauczą, tym będą mieć większe szanse na lepszą pracę. Język angielski bywa tu pierwszym językiem na stanowiskach związanych z nauką, badaniami i światem korporacyjnym. W pozostałych sferach wymagany jest język niemiecki od poziomu A1 do C2. Przeciw takiemu stanowi rzeczy nikt nie protestuje! Wszyscy zdają sobie sprawę, że umiejętność posługiwania się językiem jest głównym warunkiem udanego procesu integracyjnego. To również podstawowy warunek otrzymania legalnej pracy. Nauka języka jest elementem kulturotwórczym. Asymilacja nie jest konieczna, ale integracja już tak.
Przybysze muszą respektować wymagania państwa przyjmującego, które daje im wiele pomocy, szczególnie na początku pobytu.
Pojawienie się migrantów w Polsce, w tym w Rzeszowie, prowokuje postawienie pytania: czy wystarczy przybyszom, do życia w pełnym zakresie, znajomość języka angielskiego? Jeśliby w Rzeszowie wszyscy posługiwali się angielskim, to nie byłoby problemu z porozumiewaniem się na ulicy, w sklepie, a może nawet w urzędzie. Ale tak nie jest!
Życie ma dużo praktycznych potrzeb, w których potrzebny jest język miejsca pobytu, czyli w naszym przypadku: język polski. Świat może się zmieniać, a Polska może być otwarta na te zmiany oraz migrantów. Jednak są pewne granice tej otwartości. Tą granicą jest nasz własny interes.
Przybywający do nas migranci powinni bezwzględnie uczyć się pilnie języka polskiego, jeśli chcą między nami pozostać i korzystać ze wsparcia, choćby humanitarnego. Polacy, z bardzo różnych złożonych przyczyn, nie zaczną nagle uczyć się języków obcych, szczególnie tych, z którymi nigdy do tej pory nie mieli kontaktu. Jeśli ten problem w Polsce nie zostanie potraktowany z całą powagą i determinacją, zacznie dochodzić do konfliktów, a tego chyba nikt nie chce.
Trzeba tę naukę zorganizować w szkołach językowych tak, jak to świetnie działa w Austrii. Według oficjalnych danych, w Austrii, za naruszenie prawa w ciągu ostatniego roku kalendarzowego, odpowiadają, w ponad połowie, migranci, bez względu na kategorię według powyższego opisu. Niezrozumienie kraju, jego obyczajów i obowiązujących zasad prawnych musi rodzić i rodzi problemy, w tym z zakresu naruszania prawa.
Nawet mając wiele dobrej woli, musimy zdawać sobie sprawę, że dla nas, Polaków, sytuacja jest naprawdę całkiem nowa. Jest skomplikowana ze względów kulturowych, ekonomicznych, społecznych i politycznych, a nawet historycznych.
Uczmy się zatem przed szkodą, bo czeka nas naprawdę spore wyzwanie. Mam możliwość obserwacji praktyki koegzystencji wielu narodów w Wiedniu i widzę, że to skomplikowany proces. Wszystko zależy od ludzi: ich wyobraźni, zrozumienia, dobrej woli oraz docenienia tego, co gospodarze robią dla migrantów, którzy równocześnie starają się dostosować do reguł obowiązujących w miejscu, które je przyjęło w najlepszych intencjach.-
©Copyright. Wszystkie prawa zastrzeżone.
Wir benötigen Ihre Zustimmung zum Laden der Übersetzungen
Wir nutzen einen Drittanbieter-Service, um den Inhalt der Website zu übersetzen, der möglicherweise Daten über Ihre Aktivitäten sammelt. Bitte überprüfen Sie die Details in der Datenschutzerklärung und akzeptieren Sie den Dienst, um die Übersetzungen zu sehen.